Bydło i powidło opinie
Zakopane – miejsce znane wszystkim, kojarzące się z górami, Krupówkami, tłumami nietrzeźwych turystów i padającymi z wycieńczenia końmi. Miejsce, które można albo pokochać, albo znienawidzić. My wybraliśmy się tam na początku tego roku, zimową aurą – żądni odpoczynku, wędrówek górskich i oczywiście dobrego, góralskiego żarła.
Dzisiaj chcemy podzielić się naszymi wrażeniami z tygodniowych gastro-podbojów – od kwaśnicy do burgera. Zapraszamy!
Dzień 1
Po kilkunastogodzinnej podróży z Bydgoszczy do Zakopanego, docieramy… Jest 7 rano, więc wybieramy się do najpopularniejszego miejsca dla zmęczonych turystów – baru FIS, tuż obok dworca. Tam nie jemy, ale pijemy kawę i czekamy aż słońce wynurzy się zza chmur. Niebieskie niebo, lekki mróz, doskonała widoczność – niczego więcej nam w tym momencie nie trzeba…
Zostawiamy bagaże w przechowalni i oczekujemy na 14, kiedy to mamy zjawić się w pensjonacie. Oczywiście do tego czasu nie siedzimy w miejscu tylko ruszamy w drogę. Zmęczeni, ale pobudzeni po porannej kawie i nabuzowani czekającymi nas wrażeniami.
Pierwszy widok Giewontu i innych tatrzańskich szczytów jest niezapomnianym przeżyciem. Krótki telefon do starszyzny, że dojechaliśmy szczęśliwie, informacja o tym, że góry wciąż stoją i ruszamy w dalszy marsz.
W końcu docieramy na słynne Krupówki, gdzie zjawiliśmy się kilka lat temu z ukochanymi szwagrami – wtedy był środek lata i tłumy, a teraz środek zimy i pustki, spowodowane oczywiście wczesną porą. Lepiej być nie mogło.
Głodni kierujemy swoje kroki na śniadanie, mijając multum restauracji – już wiemy, że będzie się działo. W końcu decydujemy się na karczmę „Góralska Kryjówka”, która ma iście góralski wystrój, a z głośników przygrywa góralskie disco polo.
Na śniadanie zamówiliśmy jajecznicę z kawałkami pomidorów i jajko w koszulce. Porcje mikroskopijne (szczególnie jajko w koszulce), ceny wysokie, smak – całkiem dobry.
Niestety, kiedy już rozsmakowujesz się w swoim śniadaniu okazuje się, że na talerzu pozostają Ci kiełki. No nie tak powinno wyglądać góralskie pierwsze danie, nie tak.
Lekko rozczarowani jedzeniem (ale zachwyceni klimatem), udajemy się z powrotem na Krupówki. Ludzi oczywiście znacząco przybyło.
Opinie użytkowników
Średnia opinia: 4.33/5.